Go To Project Gutenberg

wtorek, 24 maja 2016

Jednolity bat kontrolny

-
Dostałem mailem. Potwierdzam, że realizowana w tym roku, szeroko zakrojona centralizacja US, UKS oraz Służby Celnej w jedną organizację poboru podatków pod ścisłym nadzorem Ministerstwa Finansów, skoncentrowana jest wokół "cyfryzacji", czyli centralizacji obiegu informacji. Sztandarowym hasłem jest walka z wyłudzeniami VATu, na czele z karuzelą podatkową. Kłopot w tym, że miliardowe schematy karuzelowe odbywają się na szczeblu międzynarodowym, a główne podmioty w nie zamieszane po prostu w ich trakcie "umierają", czyli kończą działalność. Nawet doskonała wiedza na temat ich transakcji krajowych nic nie da śledczym bez aktualnej wiedzy o podmiotach zagranicznych. A VAT w obrocie wspólnotowym rozliczany jest z opóźnieniem... I tu właśnie tkwi furtka, umożliwiająca karuzele, a ludowi komisarze z Brukseli mogą tylko bezradnie załamywać nad nimi ręce. Tak więc - przynajmniej z punktu widzenia deklaratywnych celów reorganizacji podatkowej nadwiślańskich indian - praktyka niespecjalnie pokrywa się z jej szałamachowym opisem z ul. Świętokrzyskiej. Szałamacha: szał i pół bałacha?

Szałamacha wprowadził właśnie nad Wisłą Jednolity Bat Kontrolny na indian, oczywiście cyfrowy i komputerowy, bo bez "cyfryzacji" TW Znak w "państwie prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej" ani rusz.

Po cichu wchodzimy w nowy etap inwigilacji.

Ministerstwo Finansów rękami posłow wprowadziło obowiązek dla wszystkich firm działających w kraju. Obowiązek, którego konsekwencje mogą być bardzo daleko idące.

Media nie nagłaśniają tematu - bo jest to nie na rękę rządzącym. Warto jednak zainteresować się czymś co się nazywa "Jednolity Plik Kontrolny" - w skrócie JPK. (http://ksiegowosc.infor.pl/rachunkowosc...).

Każda firma w kraju od 1 lipca 2016 będzie miała obowiązek przekazania Ministerstwu wszystkich danych z własnych systemów na temat: wpisów w księgach rachunkowych, historii rachunków bankowych, danych z magazynu i ewidencji, faktur VAT... Jednym słowem - każda działalność będzie na talerzu u urzędników a zbudowana przy okazji baza danych ministerstwa finansów będzie dawało urzędnikom taką władzę nad firmami o jakiej dotychczas im się nie śniło.

Dodatkowo firmy muszą wdrożyć zmiany po stronie systemów finansowo-księgowych na swój koszt. Ministerstwo wyceniło takie zmiany na 400-600 PLN. Zabawne - duża firma z niestandardowymi systemami - w wielu przypadkach będzie musiała zapłacić kwoty kilkuset tysięcy złotych - firmy doradcze i IT dostały właśnie mannę z nieba.

Oficjalnym powodem wprowadzenia JPK jest idea walki z nadużyciami podatkowymi (karuzele finansowe, fikcyjne faktury, nieopodatkowana sprzedaż itd.). Jeszcze niedawno Ministerstwo oceniało, że rocznie budżet traci 15 mld na wskutek oszustw (źródło: http://wyborcza.biz/biznes...). Być może jest to prawdą, walka z patologiami jest ideą godna pochwały, jednak przy okazji urzędnicy dostaną do ręki narzędzia pozwalające zniszczyć w okamgnieniu każdą działalność.

Co można zrobić z taką bazą danych o zdarzeniach gospodarczych? Wszystko. Poniżej tylko przykłady, które nasuwają się same:

> sprzedaż informacji handlowych (ceny, warunki). Dobrze poinformowani urzędnicy będą mogli podnieść swój status, dzięki dobrze sprzedanym informacjom..
> sprzedaż informacji o sytuacji finansowej firm (dane z rachunków) - kto płaci albo ma wgląd do informacji ten będzie mógł odpowiednio taką informację wykorzystać. Ot choćby przy negocjacjach dotyczących wykupu po obniżonej cenie lub cofnięcia linii kredytowej w odpowiednim momencie.
> szukanie haków na firmy (ZAWSZE coś znajdą, nie myli się ten tylko kto nic nie robi...). Mały szantażyk w zamian za niewszczynanie sprawy i urzędnik może zaparkować jednego mercedesa więcej w swoim garażu.

Dodatkowo Ministerstwo przeforsowało wprowadzenie dodatkowego mechanizmu interpretacyjnego. Chodzi o "klauzulę o unikaniu opodatkowania". Od tej pory to urzędnik będzie decydował czy dana aktywność jest robiona po to aby uniknąć podatku i na tej podstawie nałożyć karę o odpowiedniej wysokości (czyli ściągać haracze z firm). Co ciekawe rozwiązania optymalizujące po stronie firm, mogą być w pełni legalne i dozwolone. Co z tego, skoro dzięki odpowiedniej interpretacji będą one mogły być karane z całą surowością...

Ktoś może powiedzieć, "ale przecież moja działalność jest uczciwa, nie mam się czego obawiać". Czy aby na pewno? Kto ma czas na przeglądanie tysięcy ustaw i rozporządzeń, które mogą spowodować, że do Twojej firmy zapuka smutny pan i powie, że należy się kara za coś się należy.

"Jak wynika z obliczeń Grant Thornton, w 2015 r. w Polsce w życie weszły łącznie 29843 strony maszynopisu nowego prawa (ustaw, rozporządzeń). To o 16 proc. więcej, niż w 2014 roku. Przedsiębiorca, który chciałby śledzić zmiany w prawie, musiałby poświęcać na to 3h 59min każdego dnia roboczego." (źródło: http://barometrprawa.pl/)

Nie znalazłem żadnej informacji nt. wewnętrznej budowy systemu do obsługi danych z JPK po stronie Ministerstwa Finansów, który zabezpieczałby informacje przed nieautoryzowanymi dostępem ze strony nieuczciwych urzędników. A śmiem twierdzić, że znajdą się takowi. Cała historia III RP sugeruje, że nieuczciwi urzędnicy o ile będą mieli możliwość działania w ten sposób to to zrobią (sprawa OPTIMUSA czy JTT, gdzie urzędnicy swoimi decyzjami położyli dobrze funkcjonujące firmy...)

Obym się mylił, ale wcale się nie zdziwię, jeśli z prowadzeniem działalności gospodarczej od 1 lipca w tym kraju będzie jak z chodzeniem po polu minowym. Już zresztą jest, ale tych min będzie jeszcze więcej. "Dobra zmiana"...

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut