Go To Project Gutenberg

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Wojna naftowa. Deflacyjny koniec petrodolara

-
Spekulanci, traderzy, analitycy gospodarczy i geopolityczni – wszyscy, jak jeden mąż – z nerwowym wyczekiwaniem szukają nowych wieści z rynku naftowego. Oczekiwanie na wiadomości z ostatnich konferencji OPEC było otoczone niemal religijnym skupieniem. Prawidłowo sygnalizowałem zawczasu, z dużym wyprzedzeniem, ich przewidywany rezultat, dalece odmienny od zapowiedzi podnieconych obserwatorów, wyzywająco wręcz bagatelizując ich znaczenie. I słusznie – jak się okazało. Dlaczego? Ponieważ inni szatani są tu czynni i naprawdę szkoda czasu na widowisko dla gawiedzi. To elementarne, drogi watsonie.

Ropa w długiej perspektywie

„Wszyscy” wydają się dziś wiedzieć, że fundamentem światowego obrotu gospodarczego jest dolar, a ściślej – od czasów Nixona – petrodolar, jednak kiedy spotyka się sanhedryn oturbanionych szejków z OPEC, zapominają oni stadnie o prawdziwym fundamencie petrodolara, a konkretniej – skąd się on wziął. Jeszcze bardziej intrygujące staje się to w dobie otwartej konfrontacji ekonomicznej [wojna walutowa oraz surowcowa – gazowa i naftowa właśnie] i militarnej [krymska wojna domowa na Ukrainie], bowiem skojarzenie obecnej wojny naftowej [wojny ekonomicznej, toczonej za pośrednictwem surowców energetycznych] z genezą petrodolara i jego rolą w tej rozgrywce, nie powinno nastręczać żadnych trudności i wręcz narzucać się swoją oczywistością. Nie dzieje się tak jednakowoż, dlaczego – łatwo zgadnąć, bowiem „wszyscy” zatrudnieni w mediach mają płacone nie za objaśnianie, ale za ściemnianie – a to nie stanowi już zaskoczenia, gdyż skoro jest wojna, to i dezinformacja idzie pełną parą [wojna informacyjna i psychologiczna watsonie].

Spójrzmy zatem z oddali na ropę i co ona nam mówi o gospodarce oraz przyszłości.

Analiza techn. na wykresie, wraz z kluczowymi poziomami cen, pochodzi ze stycznia br., jest zatem dość stara – nie dlatego, że nie ma świeższych danych, ale dlatego, że ten obrazek, lub podobny, mieli przed oczami decydenci i gracze w rozgrywce geopolitycznej na Ukrainie, Bliskim Wschodzie i innych miejscach, gdy obecna wojna gazowa i naftowa, w następstwie konfrontacji Rosja – NATO na Ukrainie, decydowała się rok temu. Ich zbiorowe decyzje i działania nieodparcie kierują świat, w tym i jego ekonomię w określonym kierunku, którego handlowe, spekulacyjne odbicie widać na wykresie ropy. Co zatem mówił rok temu wykres ropy?

Po pierwsze wykres sugeruje całkiem niedwuznacznie, że – wbrew jazgotliwej propagandzie [sporo to chyba musi kosztować] – ropa nie osiągnie raczej poziomu 200$ za baryłkę, o ile naturalnie jej dostawy nie zostaną przerwane jakimś wielkim kataklizmem, co przecie zawsze może się zdarzyć. Po drugie widać na wykresie spekulacyjne windowanie cen ropy, bardzo gwałtowne – prowadzące później do ich zawalenia w roku 2008. Można zauważyć na wykresie, wypracowane na zboczu narastającym bańki naftowej pod koniec 2007, pasmo zwrotne w zakresie 90-100, którego przebicie w obu kierunkach oznacza odpowiednio dalszy wzrost [kontynuację bańki] oraz spadek [przekłucie bańki]. Zauważ, że poziomy te wyznaczyły masowe pozycje spekulacyjne przed pięciu laty, zatem nic w tym specjalnie nowego i zaskakującego.


{Tekst stanowi wstęp do tygodniowej analizy, z ostatniego numeru SUMMA SUMMARUM}
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut