Go To Project Gutenberg

środa, 5 marca 2014

Kiedy Putin wyciągnie z szafy kwity na Smoleńsk?

-
Ostatnia konfrontacja zachodu z putinowskim Kremlem spowodowała serię niespotykanych wcześniej przecieków. A to wiceminister SZ USA Victoria Nuland zdradza finansowe i logistyczne zaangażowanie w krzewienie demokracji w niewybrednych słowach "pieprzyć Unię" [i ma rację, ale hadko brzmi], a to minister SZ Estonii po wizycie z kolegami w Kijowie melduje, że snajperów mordujących z oddali i protestujących i milicjantów wynajął ktoś z nowej rebelianckiej koalicji, a nie "zbrodniarz przeciwko ludzkości" Janukowicz.

Krótko mówiąc, wygląda jakby pułkownikowi KGB Putinowi otworzyła się szafa z nagraniami - i co najważniejsze, prawdziwymi - które rzucają ostry snop światła na najnowsze, historyczne wydarzenia w naszym zakątku świata i nie wygląda to bynajmniej na zachód słońca, prowokujący do drzemki. Przeciwnie - odkryte fakty wybudzają z letargu lemingi, a posłusznie maszerujące dotychczas owce zaczynają się rozglądać na boki i z uwagą patrzeć na przyczepione do wilczych karków "pasterzy" baranie futra.

Czy z szafy Putina wysypią się teraz kwity na Smoleńsk? Logika kazałaby tego oczekiwać, bo że kremlowski czekista je ma, nie może ulegać wątpliwości. Czekam na ten ruch, gdyż pani Makrela właśnie niedwuznacznie wbiła Władimirowi scyzoryk w plecy. To ona została wyznaczona na rozprowadzającego eurorewolucji Majdanu, choć główne aktywa zaangażowali tam jankesi. Jednocześnie jest w konfrontacji z ich interesami strategicznymi w Europie, wspierając a to Rosję, a to Turcję itd. Gra zatem jest wielowymiarowa: gospodarcza, wojskowa i nawet religijna, bo występuje ewidentna konfrontacja chrześcijaństwa z judaizmem i islamem. Putin w tej rozgrywce gra o wielką stawkę, gdyż - jak tu wskazywałem - utrata bezpośredniej kontroli nad Ukrainą, a zwłaszcza wybrzeżem Morza Czarnego z jego głównym portem wojennym, oznaczać będzie koniec jego imperium, a może nawet w dalszej kolejności uwiąd samej Rosji, jako organizmu zdolnego utrzymać swe ogromne terytorium w jednym kawałku.

Na lokalnej scenie "nasz człowiek w Warszawie" Bigosław Komoruski jest obecnie w defensywie, rudy mu - korzystając z okazji - wyciął wszystkie aktywa, na czele z tajniakiem wojskowym Szpetyną. Agenta Oskara wspiera za to promotorka z Berlina, ale także - pośrednio - Ameryka, bo posłuszny sojusznik posłał swoich dzielnych wojskowych instruktorów na Majdan, żeby zarobili parę dolców z kolegami z Niemiec, Izraela i USA na kierowaniu aktywistami. Zatem rudy olsen, znany jako matoł, stał się właśnie osobistym wrogiem cara Władimira, co tłumaczy ten nagły stadny i zgodny chór wujów. Wczorajszy przyjaciel z molo nagle grozi palcem czekiście. To bardzo niegrzecznie, bo czekista ma pamięć jak słoń i w dodatku jest po azjatycku mściwy, czego dał wielokrotnie dowody. Sorry - taki mają klimat na tych stepach, że się wyrażę słowami bliskiej przyjaciółki rudego. Nie zdradza się przyjaciół bezkarnie, bo inaczej stado przestaje słuchać. A posłuch na stepie jest sprawą życia i śmierci, a nie głosowania.

Po rozpierdusze krymskiej umowy lojalnościowe z przedstawienia pt. Zamach kwietniowy przestały zatem obowiązywać i car Włodzimierz może wyciągnąć kwity, tylko pytanie brzmi - kiedy. Trudno będzie mu ukryć swoje współuczestnictwo, ale to dla myślących. Dla tłumu na pewno ma kompromitujące dowody na zamach w Warszawie - i przyparty do ściany je użyje, jak pokazał już na Krymie. Sponsorzy wojny syryjskiej bowiem są tak zdeterminowani, że podpalają mu płot zagrody - dosłownie. Ukraina w oczach Kremla jest ogrodzeniem ich wewnętrznego podwórka. Zatem istnieje spora szansa, że wyrzuci on teraz wszystkie atuty, które posiada - po kolei. Nie zawahał się przecież otwarcie grozić wojną nuklearną i wprost z zarządu Gazpromu zagrozić wstrzymaniem dostaw gazu do Europy w ogóle. To oznacza skrajną determinację i dlatego z szafy wysypują się kompromitujące nagrania.

Jeśli dojdzie do użycia smoleńskich kwitów, to z całą pewnością operacja będzie przygotowana starannie przez ich propagandę, więc zauważymy wyraźną zmianę nastroju u ich lokalnych przekaźników. Na razie jest jednolity front: Putin oszalał, zaraz będzie nas atakować. Jest zatem mocne przykazanie z Berlina i nikt nie śmie się wychylić poza szereg wytyczony przez niego. Moim zdaniem ujawnienie kulisów zamachu przez Putina może być związane wyłącznie z próbą kolejnego przewrotu pałacowego, na który jest on dziś wyraźnie za słaby, a ponadto spaliłby dużą liczbę swojej agentury przy okazji. Oczywiście ma służących na pęczki, ale taka Szpetyna na przykład, nawet niby nie na świeczniku, będzie pomocna przez całe dekady, dopóki nie zostanie zdemaskowana przy jakimś zamachu właśnie.

Jeśli Putin ma kompromitujące dowody na to, że został ZMUSZONY do udziału w spisku kwietniowym [pod innym kierownictwem, dajmy na to eskimoskim], albo był podstępem zwabiony w pułapkę zamachu [pod groźbą np. wojny światowej - całkiem realny scenariusz, ginie głowa państwa sojusznika NATO], TO OBECNIE TEJ BRONI UŻYJE, bo przeciwnik zatakował go przy płocie, ciosem w plecy. Każdy argument jest dobry do pokazania światu, że nie jest agresorem, a przeciwnie - został zaatakowany.

Otwarte pozostaje pytanie, czy Putin ma takie dowody, nieważne czy niepodważalne, prawnie wiążące itd. Ważne, że medialnie nośne i zrozumiałe. Tego nie wiadomo. Owszem, wiadomo na 100% że Putin ma tomy kwitów prawnych, bo od samego początku był świadomy działania z szulerami, tylko że kreatury pokroju zdradka i rudego mają to do siebie, że nigdy nic nie mówią wprost, bo tak naprawdę NIGDY NIC NIE MÓWIĄ. Taki już urok szulera - trudno go przyłapać. Z drugiej strony jedna rozmowa głupiej Victorii F*** the EU Nuland zrobiła więcej, niż kilka bestsellerów.

Jedno jest pewne: w przypadku ujawnienia kulisów należy trzymać się prostej narracji: nie było brzozy, nie było beczki, nie było bumbumów. Nic nie było. Była inscenizacja i zamach w Warszawie. Nie wchodzić w polemiki, czyja racja jest najmojsza.

Gdzie są kwity z Okęcia? Gdzie są zdjęcia Kurtyki? Gdzie są świadkowie rodzin? Gdzie są ekshumacje? Gdzie są w ogóle jakiekolwiek dowody? Seremeta i innych mądrali profilaktycznie do paki, 24h na okazanie całości dowodów, pod karą główną zdrady stanu i udziału w zamachu stanu. Koniec zabaw.

Prawdopodobnie może cię irytować stanowczy ton przypuszczeń, że kremlowski satrapa ma jakieś kompromitujące dowody na kwietniowy zamach. Większość jest przecie święcie przekonana, że zamachu dokonał sam czekista, ma już taką naturę. A skoro tak, to próżne oczekiwania, nie skompromituje przecież siebie. Ano właśnie. To jest najlepszy powód, jak na razie, bo jeśliby to rzeczywiście on zmontował, to byśmy już mieli przecieki od sponsorów pani Nuland, która jako żywo pieprzy wszystko.

Jeśliby zamach zmontował wyłącznie zły czekista, jak tutejszym wbija do baranich łbów gazeta gojska, tobyśmy już wszystko obejrzeli dawno na youtube, co nam właśnie czekista zaprezentował. Nastał bowiem nawyraźniej czas zwierzeń, po amerykańsku Fu** the EU, fu** everybody. No to dlaczego ich nie widać? Bo ich nie ma po tamtej stronie watsonie, inaczej musiałyby wypłynąć. A skoro nie wypłynęły z tamtej, to niech wypłyną z drugiej, bo przecie ktoś zamach zmontował, a gazeta gojska nie może tak całkiem się mylić, w końcu niegłupi ludzie tym całym cyrkiem kierują.

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut