Go To Project Gutenberg

sobota, 23 listopada 2013

Samokrytyka

-
Jak wielu podobnie zaślepionych czytelników podziemnych witryn, popadłem w niewybaczalny błąd niewiary w przywództwo mądrzejszych, składam więc niniejszą samokrytykę.

Wiedziony na pokuszenie przez czujne bandy naszych odwiecznych wrogów, straciłem wiarę w praworządność, prawo i sprawiedliwość. Dostrzegłem, że sądy są opanowane przez dziedziczne mafie, a aparat przymusu działa na polityczne zamówienie.

Karmiony jadem sączonym z nienawistnych, alternatywnych żródeł stwierdziłem, że system polityczny w Polsce, z anachroniczną partyjną ordynacją do parlamentu pozbawia "obywateli" biernego prawa wyborczego, a zatem cała "demokracja" jest fikcją.

Ulegając podbechtywaniom anonimowych wichrzycieli sprawdziłem historię działania Państwowej Komisji Wyborczej i jej infrastruktury, w której kluczową rolę odgrywają firmy i serwery komputerowe, mieszczące się w Petersburgu. Ostatnio udzielał w Warszawie kolegom dwukrotnie szkoleń szef bratniej Komisji Wyborczej z Moskwy i to dzięki niemu otworzyły mi się oczy na prawdę.

Wyrażam tedy szczery żal za swoje niezależne badania i dawanie posłuchu wrażym siłom. O ile ich wypowiedzi wydają się zawierać prawdziwe fakty, nie rozumiałem ich podstępnego, wywrotowego celu. Po co mnie, durnemu i ciemnemu wiedza o tajnych szczegółach procedur, zapewniających nam powszechne bezpieczeństwo i pewność wyników?

Ukryte cele mogą znać i przewidzieć tylko wielcy wodzowie, którzy przenikają wszelkie tajemnice. Któż inny, jak nie wielki wódz, potrafi latami milczeć o prawdziwym przebiegu tzw. "katastrofy", gdzie miał zginąć najbliższy członek rodziny? Któż inny, jak nie wielki wódz, potrafi nie zauważać galopującej destrukcji "państwa", aby zapewnić jego trwanie i ostateczne zwycięstwo z podstępnym wrogiem?

Tylko wielki wódz, mający wielką wizję, potrafi przymknąć oko na chwilowe porażki w wyborach, w wyniku oczywistych oszustw, dla wielkiego zwycięstwa, bowiem procedury działają.

Wiem, że błądziłem i od teraz nie będę dawał posłuchu podszeptom ukrytych wrogów. Cóż z tego, że przy budowie autostrad dokonano malwersacji na setki miliardów? Autostrady pozostaną, a przystojny minister, podobny do prowincjonalnego fryzjera odpowie za swoje. Już go złapali za podróbkę zegarka i sprawiedliwości stanie się zadość. Przestanie świecić chińskim chłamem w tv. To straszna kara dla takiego przystojniaka. Panny z warzywniaka przestaną go zauważać w tłumie bez błyszczącej blaszki na przegubie, bo podobnie jak rudy ma 160 cm wzrostu.

Analogicznie minister Wzrostowski, magik z Londynu, podał się do dymisji i nie otrzyma nagrody rocznej. To druzgocąca kara dla tak wielkiego finansisty i mgr geografii. 300 mld polskiego długu, którego kontraktację nadzorował, pięknie się prezentuje w statystykach i mam wyrzuty sumienia, czy tak brutalne usunięcie go z funkcji za niekonstytucyjne zawieszenie ustawy o finansach publicznych [progi długu] i kradzież 120 mld zł w obligacjach ["restrukturyzacja OFE"] nie jest zbyt dotkliwą karą.

Jedno nie ulega wątpliwości. Nasi przywódcy doskonale wiedzą, co robią, a brak wiary w skoordynowane działania wodzów były błędem. Wielcy to bowiem wizjonerzy i znają tajniki, którym nam, głupim szarakom nie muszą i nie potrafią wytłumaczyć, bo i tak ich nie zrozumiemy.

Błądziłem, przyznaję. Od teraz będę przyjmował oświadczenia wodza bez szemrania. On jest wielki i widzi dalej. Na pewno się nie myli i doprowadzi nas do zwycięstwa.

Do ustalenia pozostaje co prawda definicja kategorii: zwycięstwo, my oraz oni, ale w nieomylność wodza już nigdy nie zwątpię.


© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut