Go To Project Gutenberg

sobota, 27 marca 2010

Rozwolnienie XXl, czyli podróże kształcą, albo brukselka po grecku


Na początek Korfu. Jak należało się spodziewać, Angela wcale nie zamierza kupować od Piergiorgio wysp na Cykladach w ramach reparacji wojennych. Jak się jednak okazuje - ku zaskoczeniu większości (patrz ankieta) - ratunek ze strony Niemiec wprost jest jednak wykluczony. Co więcej - ku jeszcze większemu zaskoczeniu - wiodącą rolę, zapewne nie tylko z powodów technicznych, na które wskazuje Angela, będzie miał w funduszach ratunkowych dla Grecji MFW. Stało się to pomimo rozpaczliwego oporu wewnątrz samego rządu Niemiec, a mianowicie choćby ze strony minfin Schauble, który jest polityczną postacią superformatu. Twierdzi on wprost, podobnie jak szef ECB Trichet i cały tabun eurobiurokratów, że wpuszczenie MFW do ECB jest porażką instytucjonalną, prestiżową, a co najważniejsze, wprowadza waszyngtońskiego konia trojańskiego do zagrody. Takie są jednak realia realpolitik i Angela swoich oponentów zwyczajnie przycisnęła obcasem do podłogi. Trybunał konstutucyjny w Karlsruhe z rozkoszą wysadziłby w powietrze każdą inicjatywę mówiącą wprost o pomocy finansowej dla jakiegoś członka strefy euro.

Arcyciekawa jest lektura komunikatu ze szczytu - ktoś z was przejrzał ten bełkot? Zakładam z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie. Dlatego streszczę. Porozumienie brukselskie dla Grecji (brukselka po grecku) to nic innego jak wielostronna umowa międzynarodowa, coś jak memorandum of understanding, między van Rompuyem ze strony Unii (nowa osoba prawna - Unia) oraz Strauss-Kahnem z MFW (stara osoba prawna z Waszyngtonu i Bretton Woods) w sprawie gwarancji kredytowych dla zagrożonej niewypłacalnością Grecji. Kiedy Papagiorgio w końcu się zdecyduje zwrócić o pomoc finansową (bo nie będzie go stać na paskarskie odsetki, a przecież dotychczas nikogo o pomoc nie prosił), będą na niego czekały dwustronne rządowe pożyczki konsorcjum krajów eurostrefy oraz MFW w wysokości bodaj 35 mld ojro, taka europejska wersja bazooki Paulsona (przypomnij sobie co było z bazooką dalej). Co ważne ze względów prestiżowych (i nie tylko) większość pieniędzy wyłoży Unia (w tym Niemcy 27%), ale zarządzać konsorcjum będzie MFW. Nie podano szczegółów technicznych c/d rozdziału, z czego wysnuwam wniosek, że udział MFW będzie można znacznie rozszerzyć. Łatwo to odgadnąć z rozmiarów dziury finansowej na Akropolu, która może pochłonąć awaryjne środki już do końca czerwca (w razie zamrożenia innych źródeł).

Bełkotliwy język komunikatu jest obcy nie tylko czytelnikom tego bloga ale tzw. rynkom finansowym sensu largo. Na wieść o osiągnięciu porozumienia na szczycie usdeur także poszybował na szczyt, aby odpuścić dopiero następnego dnia. Można to odczytać tylko w jeden sposób - ratunek dla Grecji jest tak pogmatwany i tak nieczytelny, że grozi stabilności unii walutowej. Po dniu zastanowienia okazało się, że jeszcze Hellada nie zginęła, póki Angela rządzi, euro na razie się nie rozpadnie i nie będzie końca świata. Jednak prognoza rozszczepienia unii, którą przedstawiłem na początku greckiej tragedii, właśnie posunęła się o milowy krok naprzód. Niemcy nie cofną się ani o jotę ze swego stanowiska czystości fiskalnej i będą dusić peryferia rosnącą dysproporcją strukturalnej nadwyżki hadlowej. W sytuacji słabego popytu peryferia, czyli PIGSy, a właściwiej GIPSy (chyba w tej kolejności domina), będą musiały dobrowolnie wystąpić ze strefy euro, w ramach regulowanej upadłości. W duecie z Merkel Schauble wspomniał mianowicie o konieczności uregulowania procesu występowania z unii walutowej (obecnie takiej możliwości nie ma), jako pendant do rozgrywki z MFW. To nie była łagodna uwaga dziadka na wózku, ale oficjalne przyznanie, że ścieżka do eurolandu jest od dziś drogą dwukierunkową.

Co z tą Grecją? Nie upadnie jutro, spokojnie. Jednak w obliczu nieoczekiwanych, a jednak przepowiedzianych wydarzeń, upadek projektu ojro jest przesądzony. Peryferia nie są w stanie sprostać wyśrubowanym kryteriom centrum, a z kolei centrum nie daje im możliwości manewru, kiedy już w nieuchronny sposób się zadłużą w tanim kredycie (i go przejedzą). Grecja, a w dalszej kolejności reszta GIPSów jest nadmiernie zadłużona i z pułapki eurowięzienia narodów w obecnej konfiguracji wyjścia naturalnego nie ma.

Teraz Tien An Men. Jak pewnie słyszeliście, propagandowe strzały, wydane po głośnej wizycie sekretarz Clinton, doprowadziły do faktycznego wyjścia gógla z Chin. Kliknij na adres google.cn, a zobaczysz oddział w Hong-Kongu. Oczywiście nie chodziło o żadną cenzurę, tylko o początek wojny handlowej (czyli cyberwojna, ochrona własności intelektualnej i prawo patentowe). Równolegle nasz ulubieniec nobliwy Krugman od listopada przekonuje, że Chiny muszą uwolnić juana (w domyśle go rewaluwoać). Tak się jakoś złożyło, że wraz z teatralnym przesileniem w góglowojnie doszło do paroksyzmu w postaci kilku oskarżycielskich artykułów Krugmana w NYT oraz listu stu trzydziestu senatorów do ministra skarbu, drugiego ulubieńca Tymona Geithnera, w sprawie nadania Chinom oficjalnego statusu państwa manipulującego walutą. Minister dwa razy do roku robi przegląd bilansu handlowego i ogłasza listę krajów, z którymi USA jest w stanie niekorzystnej konkurencji. Kolejny termin przypada na połowę kwietnia i wszystko wskazuje na to, że Chiny znajdą się na niechlubnej liście, co otworzy firmom drogę do licznych postępowań antydumpingowych, czyli realny początek wojny handlowej pełną gębą.

Rozprawiałem się już tu z chińskim kazaniem Krugmana, którego poważni fachowcy, na przykład Pettis (profesor na Xinhua), rozdzierają na strzępy, a jeden z publicystów w ub.tygodniu wręcz napisał, że trzebaby na niego wziąć kij bejsbolowy. Nie zmienia to faktu, że Krugman konsekwetnie realizuje kampanię dyskredytacji handlowej Chin pod chwytliwym hasłem nieuczciwej konkurencji, co doprowadzi do eskalacji barier handlowych. Co z tego, że argumentacja, iż Chińczycy rzekomo okradają Amerykanów, tanio dostarczając im całe góry produktów i jeszcze pożyczając im na to właśnie zarobione pieniądze, jest ex definitione idiotyzmem? Propagandowo jest chwytliwa, a grupa przekonanych senatorów jest dość liczna, aby przeforsować odpowiednie cła antydumpingowe.

Teraz wszystko w rękach Geithnera. W końcu na przypadkowego nie trafiło, Tymon studiował w Pekinie i chyba jest z całego waszyngtońskiego grona do czekającej go decyzji najlepiej przygotowany. Jaka ona będzie, mam swoje zdanie, a za rekomendację niech posłuży zestawienie wypadków wokół Krugmana, Clinton oraz Gógla.

Jeśli kogoś nie przekonują przypadkowe zbiegi okoliczności w działaniach noblistów, ministrów spraw zagranicznych mocarstw oraz największych spółek giełdowych świata (kap. ok. 165 mld), może przekona go ostatnia nagła wizyta delegacji chińskiego banku centralnego w USA oraz właśnie opublikowany wstępny bilans handlowy Chin za marzec (ci to mają GUS, znają dane, zanim się pojawią), który wykazuje pierwszy od wielu miesięcy deficyt. O ile można się spierać o merytoryczną wartość takiej pospiesznej prognozy, sam fakt jej przedstawienia jest bardzo znaczący.

Jak by na bilans juana nie patrzeć, czy jest niedowartościowany i jak bardzo, cała dyskusja i tak nie ma sensu, od kiedy wiadomo, że chińska gospodarka nie ma waluty stricte, bowiem jednostka monetarna CNY jest wymienialna tylko w jedną stronę, czyli jest tworem teoretycznym. Może mieć w centralnie sterowanej gospodarce dość swobodnie ustalaną wartość, co Polska przećwiczyła w schyłkowym okresie komunizmu (dolar od 3300 do 11000). Jak długo juan nie będzie uwolniony, dyskusja o parytecie walutowym jest czysto akademicka, a rozpętywanie kampanii oszczerstw o manipulację walutową jest zwykłym chuligaństwem (tu rozumiem intencje bejsbolisty). Równie dobrze ekipa Reagana mogła oskarżać rząd Rakowskiego o manipulacje walutowe złotym, w wyniku której pierwsze grube setki milionów zarobił na dumpingowej, śmieciowej złotówce Ingvar Kamprad w Ikea. Całkiem oszołomionym przypominam, że gros taniej produkcji IKEA w latach '80, która stała się trampoliną dalszego rozwoju sieci, pochodziła na przykład z zakładu w Radomsku. To uwaga dla zwolenników mocnej złotówki, warta uwagi. Czy złoty był wówczas niedowartościowany? Oczywiście. Ile? Nie wiadomo, a dokładniej pytanie nie ma sensu, bo złotówka była wówczas niewymienialna. W przypadku CNY kwestia jest zaledwie odrobinę jaśniejsza, bowiem jest on dobrze wymienialny w jedną stronę (stabilny kurs), czego nie można było powiedzieć o polskim złotym, który był niestabilny i miał we wspomnianym okresie kilka różnych kursów jednocześnie, więc był w porównaniu do CNY tworem całkowicie księżycowym (i może dlatego Kamprad się na nim wyżarł). Jaki był wóczas właściwy parytet walutowy? Nie wiadomo i nigdy się nie dowiemy dokładnie. Po prostu za dużo zmiennych i sztywnych barier.

Prawdopodobnie zatem - biorąc po uwagę jej fundamentalny ekonomiczny idiotyzm, prowadzony jednak przez noblistę, więc jednak na poważnie - cała dyskusja o juanie i tak jest już przesądzona, jak twierdzi np. Dylan Grice z Societe Generale, który przewiduje dewaluację CNY przy jego uwalnianiu. Mówiąc szczerze, to kurs usdcny obecnie nie będzie miał wyraźnego wpływu na bilans handlowy USA. Jeśli podrożą juana, to tanią produkcję z Chin wyprze taniocha z Indii, Laosu oraz Indonezji. Jeśli Chiny wbrew swoim interesom zrewaluują CNY, to owszem, bardzo szybko zepsują swój bilans handlowy, ale nie podciągną tym samym popytu wewn., tylko doprowadzą do stagnacji oraz utraty przewagi konkurencyjnej w regionie. Jednym słowem tragedia (i rozruchy wewnętrzne). Jeśli nie ugną się pod presją, rozpocznie się wyniszczająca wojna na cła zaporowe i kontyngenty, co doprowadzi do tego samego skutku, tylko pewnie dłużej to potrwa. Tak czy inaczej, decyzje najwyraźniej już zapadły, a oczekiwany efekt ten sam - stagnacja i rozruchy.

Co dalej z lolarem? Już ojro odbija, nareszcie spokój na morzu jońskim? Chińczycy rewaluują, dolar spada wreszcie do piwnicy? Chciałbym żeby tak było, ale ostatnia rekomendacja Goldiego na umocnienie eurusd okazała się oczywistą podpuchą. Zaraz potem był szczyt i ... nowy szczyt usdeur. Teraz Goldie podał zupełnie odmienną prognozę - docelowo eurusd 1,31. Moim zdaniem - sądząc z rozwoju tragedii greckiej oraz koturnowego wstępu do działań na dalekim wschodzie, lolar jeszcze nie pokazał całej swojej siły, a rozwinięcie akcji zapoczątkowanej w grudniu dopiero nas czeka. Gorączkowa (chciałem napisać biegunowa) wycena Goldiego jest dopalaczem krótkiego trendu i nic nie mówi naprawdę o zasięgu dłuższego. Popatrz zresztą na wykres, jak usdeur reagował na tańce Rompuya z Angelą i jak się teraz wyluzował. Jedno jest pewne - mniej stracisz wypełniając rekomendacje G na opak.

Ktoś tu sugerował, że czas by na jakiś kolejny odcinek rozwolnienia, że już już będą szorty na eurasie pękać... Ja na to że czekam na dalszy rozwój ale w drugą stronę. i były szczyty. Teraz dla jasności: szorty na eurusd są znowu na rekordowych poziomach, po tygodniowej przerwie na brukselkę po grecku. Ci niedobrzy spekulanci nie wierzą teorię bazooki? Najwyraźniej nie wierzą, nawet kiedy jest podpisana przez Rompuya i Strauss-Kahna z Trichetem w tercecie (greckim). Aha - dla przypomnienia - poprzednio o rekordach na szortach eurusd pisałem w grudniu.
© zezorro'10 dodajdo.com

piątek, 26 marca 2010

Doniesienia z granicy polsko-chińskiej

Sołtys zapodał temat, że oto na naszych oczach urealnia się słynny dowcip o granicy polsko-chińskiej. Szykuje się również przyczółek do ewentualnej inwazji na Rosję i Europę. Pora zacząć się bać. Chińczycy zainteresowali się Białorusią i chcą zainwestować tam ponad 15 mld dolarów inwestycji bezpośrednich. Jak na wyśmiewanego i wyszydzanego przez media w Polsce Łukaszenkę i to w kraju liczącym niespełna 10 mln mieszkańców, inwestycja robi wrażenie. W ramach współpracy w Mińsku ma powstać Chinatown. Nie wiadomo na razie ilu chińskich wojskowych ma tam mieszkać;-) Na wszelki wypadek warto już rezerwować tam miejsce na nasze polskie interesy. W końcu na saksy do Białorusi jest bliżej, a i kraj jakiś bardziej swojski i samogon lepszy nieco od tego irlandzkiego.

Jakby na podkreślenie tego, że świat się raptownie zmienia Stirlitz zakomunikował mi był, że Lebiediew, dawny KGBista kupuje znany brytyjski dziennik, nomen omen "Independent". Czasy są tak dziwne, że już zupełnie przestaję się dziwić, iż to teraz KGB staje się gwarantem dziennikarskiej niezależności, a komuniści swoimi pieniędzmi podtrzymują gospodarkę światowa przed zdechnięciem. Chyba znowu, jak przed wojną zacznę po kryjomu słuchać radia Swoboda z Moskwy;-)

W EUropie też dzieją się dziwy, z tym, że dziwy z dawna oczekiwane. Strefa euro nie pozostawi Grecji samej, jeśli będzie taka konieczność. Dajemy gwarancję, że będzie finansowanie, rzekł był Van Rompuy. Z incjatywą bratniej pomocy wyszły Niemcy i Francja i Papandreu, cieszy się, bo chociaż złota nie dostał, to szykuje się, że do greckiej kieszeni wpadnie za to złoto odszkodowanie. Nam wszystkim zaś szykuje się w związku z tym wysychanie, szczególnie, jak ktoś trzyma nadpłynne euro;-) Władza w Berlinie i Francji należy do nielicznych, którzy mogą puścić w ruch eurodrukarki i w ten sposób rozwiązać nierozwiązywalny dylemat, czyli jak to pożyczyć Grecji na wieczne oddaj pieniądze, skoro Bundesbank nie chce rządowi na tą ekstrawagancje pozwolić. Już szef EBC zaczął protestować, że to tak jakoś bez jego wiedzy te dudruki i że on stanowczo protestuje. Chyba czeka nas wkrótce zmiana w EBC.

Ciekawi mnie, w kontekście odszkodowań za wojenne straty, czy nasz zniewieściały Rzecznik Praw (nie)Obywatelskich to okaz zakamuflowanego agenta koncernów farmaceutycznych, czy tylko zwykła ofiara losu, która załapała grypę w jej zjadliwej świńskiej postaci. No, i czy będzie domagał się odszkodowań wojennych, na przykład od ministra zdrowia. Ja tam bym proponował zapisać Kochanowskiego do ZBOWiDU, no bo na wojnie o szczepionki był, walczył, a nawet został ranny. Ludzie do siebie strzelają i na siebie plują, a pan Bóg po tym świecie świnie, tfu świńską grupę nosi.

© zezorro'10 dodajdo.com

piątek, 19 marca 2010

Rezerwa Federalna musi ujawnić szczegóły ratowania banków



19 marca 2010

Zarząd Rezerwy Federalnej musi ujawnić dokumenty identyfikujące firmy finansowe, które mogłyby upaść, gdyby nie największa w historii USA rządowa akcja ratunkowa - stwierdził sąd apelacyjny.

Amerykański Sąd Apelacyjny na Manhattanie orzekł dziś, że Fed musi ujawnić szczegóły bezprecedensowego, wartego 2 biliony dolarów, programu pożyczkowego zapoczątkowanego po upadku Lehman Brothers Holdings Inc. w 2008 roku. Orzeczenie to podtrzymuje wyrok sądu niższej instancji, który w sierpniu nakazał ujawnienie tych informacji.

Fed argumentował, że może zataić informacje na podstawie wyjątku, który pozwala agencjom federalnym odmówić ujawnienia "tajemnic handlowych bądź uprzywilejowanych lub poufnych informacji finansowych albo handlowych uzyskanych od osób prywatnych".

Amerykańska "Ustawa o swobodzie dostępu do informacji" (FOIA - Freedom of Information Act) "nie daje podstaw do zastosowania wyjątku, który przytacza Zarząd [Rezerwy Federalnej]" - napisał w uzasadnieniu przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Dennis Jacobs. "Jeśli Zarząd wierzy, że taki wyjątek lepiej służyłby interesowi narodowemu, powinien zwrócić się do kongresu o zmianę ustawy".

Opinia ta może nie być ostateczna w sprawie o ujawnienie dokumentów, która została wniesiona w listopadzie 2008 przez Bloomberg LP, firmę-matkę serwisu Bloomberg News. Fed może złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie lub apelację do sądu apelacyjnego lub ostatecznie do Amerykańskiego Sądu Najwyższego.

Prawo do wiedzy

Jeżeli dzisiejszy wyrok zostanie podtrzymany lub Fed nie złoży apelacji - będzie musiał ujawnić żądane informacje.

"Oczywiście jesteśmy zadowoleni z wyroku sądu, który jest ważnym potwierdzeniem prawa opinii publicznej do wiedzy na temat tego, co robi rząd" - powiedział Thomas Golden, partner w nowojorskiej kancelarii prawniczej Willkie Farr & Gallagher LLP, reprezentującej Bloomberg.

"Analizujemy tę decyzję i rozważamy możliwości ponownego rozpatrzenia sprawy lub apelacji." - powiedział rzecznik Fed, David Skidmore.

Sąd został poproszony o rozstrzygnięcie czy informacje dotyczące pożyczek są objęte "Ustawą o swobodzie dostępu do informacji" (FOIA). W przeszłości ten rodzaj dokumentów rządowych był chroniony przed publicznym ujawnieniem, ponieważ mogły one odsłonić tajemnice handlowe. Rada Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej argumentowała, że ujawnienie tych dokumentów stworzy ryzyko napiętnowania pożyczkobiorców i wyrządzi im "poważne i nienaprawialne szkody dotyczące konkurencyjności."

Rewidenci płatności

Stowarzyszenie Izb Rozliczeniowych, które nadzoruje przepływy pieniężne pomiędzy bankami przyłączyło się do sprawy i stanęło po stronie Fed-u. W skład stowarzyszenia wchodzi ABN Amro Bank NV, oddział Royal Bank of Scotland Plc, Bank of America Corp, The Bank of New York Mellon Corp., Citigroup Inc, Deutshce Bank AG, HSBC Holdings Plc, JPMorgan Chase & Co., US Bancorp oraz Wells Fargo & Co.

Oscar Suris - rzecznik Wells Fargo, Jennifer Zuccarelli - rzeczniczka JPMorgan oraz Linda Harper - rzeczniczka RBS, wszyscy odmówili komentarza. Rzecznik Deutsche Bank - Ronald Weichert nie mógł udzielić natychmiastowego komentarza.

Bloomberg, należący w większości do burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga złożył pozew sądowy, po tym jak Fed odmówił podania nazw firm, którym udzielił pożyczek oraz ujawnienia wielkości pożyczek i aktywów, które zostały użyte jako zabezpieczenie w programie pożyczkowym. Większość pożyczek została udzielona w odpowiedzi na najgłębszy kryzys finansowy od czasów Wielkiej Depresji.

Prawnicy reprezentujący Bloomberg argumentowali w sądzie, że opinia publiczna ma prawo poznać najważniejsze informacje na temat "bezprecedensowego i wysoce kontrowersyjnego użycia" publicznych pieniędzy.

Ściana tajemnicy

"Bloomberg od prawie 2 lat próbuje przełamać ścianę tajemnicy w celu potwierdzenia prawa opinii publicznej do poznania najważniejszych informacji" - Golden napisał w dokumentach sprawy.

Banki i Fed ostrzegły, że uratowani pożyczkodawcy mogą zostać narażeni na szwank jeśli dokumenty zostaną upublicznione powodując ucieczkę lub wyprzedaż przez inwestorów. Argumentowali też, że ujawnienie informacji może sparaliżować zdolność Fed do radzenia sobie z kolejnym kryzysem.

Większość rozprawy przed sądem apelacyjnym 11 stycznia koncentrowała się wokół sporu na temat potencjalnych szkód wyrządzonych bankom przez ujawnienie faktu, że pożyczały one środki z Fedu poprzez tzw. okno dyskontowe. Matthew Collette, prawnik rządowy, powiedział, że banki nie robią tego dopóki nie mają problemów z płynnością.

"Ustawa o swobodzie dostępu do informacji" wymaga od agencji federalnych udostępnienia dokumentów rządowych prasie i opinii publicznej. Wyjątek od tego przepisu chroni tajemnice handlowe oraz uprzywilejowane i poufne dane finansowe. W wyroku z 24 sierpnia, Loretta Preska, sędzia dystryktu Nowego Jorku orzekła, że wyjątek ten nie ma w tej sprawie zastosowania ponieważ nie ma dowodu na to, że banki mogą ucierpieć z tego powodu.

Trzyczęściowe kryterium

W swym dzisiejszym orzeczeniu sąd apelacyjny orzekł, że wyjątek ma zastosowanie jedynie jeśli agencja federalna spełnia trzyczęściowe kryterium. Informacja musi być tajemnicą handlową lub mieć komercyjny albo finansowy charakter; musi zostać uzyskana od osoby prywatnej; i musi być uprzywilejowana lub poufna.

Sąd orzekł, że informacja o którą wystąpił Bloomberg nie została "uzyskana od" banków-pożyczkobiorców. Sąd odrzucił również dodatkowy argument jakoby Banki Systemu Rezerwy Federalnej były "osobami" w rozumieniu prawa, ponieważ nie mogą odnieść żadnego rodzaju szkód wymaganych pod pojęciami "uprzywilejowany i poufny" określonych w wyjątku.

W podobnej, wcześniejszej sprawie sędzia dystryktu Nowego Jorku, Alvin Hellerstein, stanął po stronie Fed-u i odmówił nakazania udostępnienia dokumentacji Fed-u, o które wystąpiła sieć telewizyjna Fox News Network. Sąd Apelacyjny powrócił dziś to tamtej sprawy i zobowiązał sędziego Hellersteina do nakazania Fed-owi przeprowadzenia dodatkowego przeglądu dokumentacji i określenie czy dokumenty powinny zostać ujawnione.

"Jesteśmy zadowoleni, że w końcu informacje te mają prawnie zostać udostępnione amerykańskiej opinii publicznej" - powiedział w oświadczeniu Kevin Magee, wicedyrektor sieci telewizyjnej Fox Business Network.


Dług bilansu

Dług bilansu Fed podwoił sie po rozluźnieniu standardów udzielania pożyczek po upadku banku Lehman Brothers 15 sierpnia 2008 roku. W roku tym Fed po raz pierwszy od lat 30-tych XX wieku rozpoczął zwiększanie bezpośredniego kredytowania przedsiębiorstw nie będących bankami. Całkowita wartość udzielonych pożyczek po raz pierwszy przekroczyła 2 biliony USD 6 listopada 2008 roku, osiągając 2.14 biliona USD 23 sierpnia 2009 roku.

Ponad tuzin innych grup i firm przedłożyło sądowi opinie prawne dotyczące przedmiotu postępowania (amicus curiae). Do tych, którzy argumentują za ujawnieniem informacji należy American Society of News Editors oraz pojedyncze agencje informacyjne.

"To satysfakcjonujące, że sąd dostrzega wielką korzyść płynącą z wiedzy na temat tego co dzieje się z naszymi podatkami." - powiedziała Lucy Dalglish, dyrektor zarządzający Komitetu Reporterów na Rzecz Wolności Prasy (Reporters Commettee for Freedom of the Press) z Arlington w stanie Virginia.

"Odrobiliśmy wielką lekcję w ciągu ostatnich 18 miesięcy - obywatele powinni zwracać większą uwagę na to co dzieje się w świecie finansów. Ten wyrok ułatwi to."

Sprawa Bloomberg przeciwko Radzie Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej, 09-04083, Amerykański Sąd Apelacyjny Drugiego Okręgu Nowego Jorku.

http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=20601087&sid=a2rzjENZQV5k



Rząd utajnia nazwiska menedżerów Citigroup w obawie przed pogróżkami




© zezorro'10 dodajdo.com

czwartek, 18 marca 2010

Rośnie poparcie dla strajku w British Airways



Planowany strajk personelu pokładowego British Airways zyskuje poparcie rosnącej liczby związków zawodowych reprezentujących pracowników lotnisk na całym świecie.

Związki zawodowe pracowników obsługi naziemnej w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech zadeklarowały solidarność ze strajkującymi.

James Hoffa, przywódca związku zawodowego w USA, zapytany czy samoloty British Airways może dotknąć akcja solidarnościowa na lotniskach amerykańskich odpowiedział: "Cokolwiek musimy zrobić, zrobimy."

Nie jest jednak jasne, jaka forma działań może być legalnie podjęta.

British Airways oświadczyło, że w trakcie strajku związku zawodowego Unite, będzie w stanie przewieźć 65% pasażerów.

Planowany 3-dniowy strak wokół sporu dotyczącego cięć płac ma się rozpocząć w sobotę, potem, od 27 marca, ma nastąpić kolejny, 4-dniowy strajk.

Blef kierownictwa

Hoffa, przewodniczący Amerykańskiego Międzynarodowego Zrzeszenia Teamsters, powiedział że jego członkowie rozważają jak mogliby pomóc związkowi zawodowemu Unite.

W międzyczasie personel załogowy francuskich lini lotniczych Air France zaplanował od 28 marca 3-dniowy strajk wokół sporu o warunki pracy.

Rzecznik sześciu francuskich związków zawodowych powiedział gazecie Daily Telegraph, że zrobią wszystko co możliwe, aby poprzeć personel British Airways.

W Niemczech przedstawiciel związku zawodowego ver.di powiedział: "Pragniemy sukcesu Unite, jeśli w trakcie rozmów okaże się, że coś jest potrzebne na tym czy innym lotnisku, o tym lub innym czasie, zrobimy to."

British Airways twierdzi, że 1.000 pracowników zaoferowało swoje zastępstwo za tych, którzy strajkują i oczekuje, że liczba ta będzie rosnąć.

British Airways oświadczyło, że są "zadowolone", że liczba innych linii lotniczych oferujących pomoc w przewozie pasażerów w czasie strajku wzrosła z 50 w poniedziałek do ponad 60.

Szef linii Willie Walsh powiedział: "Jestem zachwycony liczbą członków personelu pokładowego, którzy wyrażają swoją dezaprobatę dla stanowiska Unite".

"Nasze załogi chcą po prostu normalnie pracować, wykonywać jak zwykle swoją wspaniałą robotę i dbać o klientów".

"Będziemy teraz mieli potencjał przewiezienia ponad 4.000 dodatkowych pasażerów dziennie i obsługi większej ilości lotnisk docelowych".

Jednak związek Unite oskarżył kierownictwo o "blefowanie" i oświadczył, że zaledwie 350 ochotników zostało przygotowanych do zastąpienia strajkujących.

Związek chce także, aby rząd przeprowadził śledztwo dotyczące "szybkiego załatwienia" personelu ochotniczego.

British Airways twierdzi, że większość dodatkowego personelu stanowią obecni pracownicy, a nie nowo przeszkoleni pracownicy biurowi.

Nie ma żadnych sygnałów wskazujących na planowanie jakichkolwiek nowych rozmów pomiędzy stronami sporu.

http://news.bbc.co.uk/2/hi/business/8573765.stm


Strajki w Grecji przeciwko proponowanym oszczędnościom



© zezorro'10 dodajdo.com

niedziela, 14 marca 2010

Portugalia uchwaliła budżet oszczędnościowy



Portugalski parlament zaaprobował budżet oszczędnościowy, którego celem jest zmniejszenie deficytu do poziomu dozwolonego dla krajów eurostrefy.

Rząd ma nadzieję, że poprzez redukcję długu państwowego, przywróci zaufanie inwestorów.

Premier Jose Socrates określił głosowanie jako zwycięstwo dla kraju.

Związki zawodowe zagroziły jednak strajkami w obliczu planów zamrożenia płac w sektorze publicznym oraz cięć rent i emerytur.

Istnieją obawy, że Portugalia popadnie w identyczne tarapaty jak Grecja, której olbrzymi deficyt budżetowy wstrząsnął rynkami finansowymi.

"To budżet jakiego kraj potrzebuje" - oświadczył Socrates po głosowaniu.

Mniejszościowy rząd socjalistów przedstawił tegoroczny budżet - oraz średnioterminowy program oszczędnościowy, który musi jeszcze przejść głosowanie w parlamencie - jako klucz do przywrócenia Portugalii wiarygodności u inwestorów.

Budżet przewiduje obniżenie deficytu publicznego Portugalii o 1 punkt procentowy do 8.3% w 2010 roku. Rząd oświadczył, że chce powrócić poniżej obowiązującej w Unii Europejskiej granicy 3% do 2013 roku.

Mimo, iż socjaliści nie mieli bezwzględnej większości, wynik piątkowego głosowania nie wzbudzał wątpliwości, po tym jak dwie partie centroprawicowe ogłosiły wstrzymanie się od głosu z uwagi na ogromne wyzwanie przed jakim stoi kraj.

http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/8565541.stm



© zezorro'10 dodajdo.com

Strajk w British Airways: Związek ogłasza daty strajków w marcu 2010


Związek zawodowy reprezentujący personel pokładowy linii lotniczych British Airways ogłosił, że strajk potrwa 3 dni od 20 marca i 4 dni od 27 marca.

Związek "Unite" potwierdził, że strajku nie będzie w okresie świąt wielkanocnych, ale ostrzegł, że po 14 kwietnia podjęte mogą zostać dalsze akcje strajkowe, jeśli nie dojdzie do porozumienia.

Personel pokładowy strajkuje z powodu zmian płacowych oraz zmniejszenia obsady personelu samolotów dokonanych przez British Airways w listopadzie minionego roku.

Na konferencji prasowej związek zawodowy poinformował także o możliwości przeprowadzenia głosowania wśród swych członków na temat nowej propozycji przedstawionej przez BA na początku tygodnia, zaznacząc że nie będzie zalecał jej przyjęcia.

Krótko potem jednak szef British Airways Willie Walsh powiedział BBC, że propozycja ta jest już nieaktualna i została wyfocana, ponieważ jej warunkiem było nie podejmowanie przez związek zawodowy akcji strajkowej.

Sekretarz generalny związku "Unite" oświadczył, że taki ruch ze strony British Airways "przekracza ludzkie pojęcie" i zaprzeczył jakoby propozycja była warunkowa.

Głębokie podziały

Choć obydwie strony zapewniły, że są gotowe do dalszych rozmów, od momentu ogłoszenia strajku język obu stron znacznie się zaostrzył.

Walsh powiedział, że strony rozmów "nawet nie zbliżyły się" do osiągnięcia porozumienia.

Propozycje związku zawodowego zaoszczędzenia ponad 60 mln funtów w przynoszących straty liniach lotniczych, uwzględniające cięcia płac, określone zostały przez British Airways jako "moralnie niewłaściwe". Walsh powiedział, że związkowi "Unite" nie udało się do tej pory przedstawić żadnego sensownego planu.

Związek twierdzi, że "poczynił ogromne kroki i przedstawił znaczące propozycje, które spełniały oczekiwania British Airways".

McCluskey powiedział, że wycofanie przez BA propozycji pokazuje, że kierownictwu linii "zależy na konfrontacji i nigdy nie miało zamiaru dojść do porozumienia".

Konserwatyści oskarżyli rząd o "odwracanie głowy", ponieważ związek zawodowy "kieruje miliony w ręce laburzystów".

Premier Gordon Brown wezwał obie strony do powrotu do negocjacji.

"Moim zdaniem jest istotne, aby strony kontynuowały rozmowy nawet teraz, po 11 godzinach" - powiedział. "Mam nadzieję, że tak zrobią i przypominam o niebezpieczeństwie i ryzyku dla brytyjskiej gospodarki jakie niosą ze sobą strajki."

Anulowane loty

British Airways oświadczyło, że żadne przeloty z lotniska London City nie powinny zostać dotknięte akcją strajkową, w przeciwieństwie do lotów na dalekich trasach z lotniska Gatwick.

Niektóre przeloty z lotniska Gatwick na krótkich dystansach na terenie Wielkiej Brytanii i do Europy mogą zostać wstrzymane, podobnie jak niektóre krótko i długodystansowe przeloty z lotniska Heathrow.

British Airways oświadczyło, że "bardzo przeprasza za napięcia i niedogodności, jakie spowoduje decyzja [o strajku] związku Unite".

Związek konsumentów "Which?" oświadczył, że pasażerowie powinni otrzymać możliwość zwrotu pieniędzy, jeśli zostali bezpośrednio dotknięci strajkiem, ale tylko w przypadku oficjalnego anulowania czyjegoś konkretnego lotu.

"Pasażerowie, których loty zostały anulowane powinni otrzymać pełen zwrot pieniędzy lub możliwość zmiany daty przelotu, choć nie zrekompensuje im to czasu ani kosztów pobytu w hotelach" - powiedział Rochelle Turner z "Which?"

Plany awaryjne

Powstaje pytanie o to jak wielu z 7.500 członków personelu pokładowego, którzy w zeszłym miesiącu opowiedzieli się za strajkiem, rzeczywiście go podejmie.

British Airways oświadczyło, że ci którzy wezmą w nim udział stracą pensję i świadczenia dodatkowe, w tym prawo do zakupu biletów z dużymi zniżkami.

Linie podjęły szeroko zakrojone plany przygotowawcze do akcji strajkowej.

Przeszkolono 1.000 pracowników z innych działów do pracy jako personel pokładowy w celu zastąpienia każdego strajkującego.

W listopadzie British Airways zmniejszyło liczbę członków personelu pokładowego na lotach długodystansowych i zamroziło na 2 lata płace od 2010 roku.

Linie przedstawiły także nowe warunki zatrudnienia nowym pracownikom oraz świeżo awansowanym. Obejmują one jednopoziomową strukturę zarządzania na pokładach samolotów, brak starszeństwa za wysługę lat, awanse zależne od wyników oraz płace określane na podstawie średniej rynkowej z 10% dodatkiem.

Mimo to, nowo zatrudnieni otrzymują znacząco niższe płace od obecnego personelu.

Związek oświadczył, że zmiany te mogą obniżyć jakość obsługi pasażerów oraz zarobki i perspektywy zawodowe członków załogi samolotu.

British Airways oświadczyło, że cięcia są konieczne, aby zaoszczędzić pieniądze. W minionym miesiącu linie ogłosiły, że strata za 9 ostatnich miesięcy 2009 roku wyniosła 342 miliony funtów. W poprzednim roku roczna strata ogłoszona w maju wyniosła 400 milionów funtów.

Związek "Unite" przyznaje "potrzebę zmian" i zaproponował swój własny pakiet obniżenia kosztów na sumę 63 milionów funtów, będący połączeniem cięć płac i pracy na niepełny etat, ale został on w tym tygodniu odrzucony przez British Airways.

Linie oświadczyły, że pakiet ten nie pozwoliłby zaoszczędzić tyle ile przedstawia związek "Unite" i mógłby wymagać obcięcia wynagrodzeń członkom załogi [tzn. pilotom].

http://news.bbc.co.uk/2/hi/business/8563728.stm

© zezorro'10 dodajdo.com

sobota, 13 marca 2010

Strajk generalny w Grecji - trzeci w ciągu miesiąca


Usługi publiczne i transport w Grecji zostały wstrzymane w trakcie trzeciego strajku generalnego pracowników przeprowadzonego w proteście przeciwko rządowym środkom oszczędnościowym.

Wstrzymano wszystkie loty, a większość szkół i szpitali została zamknięta z powodu 24-godzinnego strajku ogłoszonego przez dwa główne związki zawodowe.
Passengers wait for flights at Athens airport (11 March 2010)
Kontrolerzy ruchu lotniczego zamknęli na 24 godziny przestrzeń powietrzną państwa


Policja użyła gazu łzawiącego przeciwko protestującym, którzy rzucali kamieniami w czasie dużej demonstracji w stolicy, Atenach.

Rząd oświadczył, że rozumie gniew społeczny dotyczący podwyżki podatków i cięć pensji, ale odmówił wycofania się ze swych planów.
Kraj zmaga się obecnie ze spiralą deficytu budżetowego wynoszącego 12.7% PKB, ponad 4-krotnie ponad dopuszczalny limit w strefie euro.

Rząd zobowiązał się do zmniejszenia deficytu do 8.7% PKB w tym roku oraz zredukowania długu publicznego wynoszącego 300 miliardów EUR poprzez cięcia wynagrodzeń w sektorze publicznym, zwiększenie wieku emerytalnego i podniesienie podatku VAT.

"Głębokie zamrożenie"

Czwartkowy marsz w centrum Aten był największy z przeprowadzonych odkąd zaczęły się problemy Grecji - uczestniczyło w nim około 25.000 ludzi, relacjonuje Malcolm Brabant z BBC.

Policja, która miała zapobiec powtórnemu wybuchowi przemocy jaka wystąpiła w trakcie poprzedniego strajku w piątek, odpaliła gaz łzawiący w celu rozproszenia dziesiątków demonstrantów rzucających kamieniami i innymi przedmiotami.

Po zakończeniu marszu przemoc rozszerzyła się na pobliski plac, gdzie zdemolowanych zostało ponad tuzin firm i kilka samochodów. Policja poinformowała, że zatrzymanych zostało 12 osób, a 2 policjantów odniosło obrażenia.

Do starć doszło także w innym mieście, Thessaloniki, gdzie w marszu wzięło udział około 14.000 ludzi.

Czwartkowy strajk został ogłoszony przez GSEE, główny grecki związek zawodowy pracowników sektora prywatnego, oraz ADEDY, związek zawodowy sektora publicznego, które razem reprezentują połowę z 5 milionów pracowników kraju.

Wcześniej kontrolerzy ruchu lotniczego zamknęli na 24 godziny przestrzeń powietrzną państwa, a promy pozostały uziemione na nabrzeżach, ponieważ związki zawodowe marynarzy przyłączyły się do strajku.

Funkcjonariusze policji, strażacy i służba celna również nie pracowali.

Autobusy i tramwaje w Atenach oraz Thessalonikach nie kursują, szpitale przyjmują tylko w nagłych wypadkach. Zaprzestano nadawania wiadomości, ponieważ strajkują dziennikarze.

Związki zawodowe uważają, że popierany przez Unię Europejską plan oszczędnościowy dotknie tylko ludzi biednych i powiększy problemy pogrążonego w recesji kraju.

"Chcą, aby to pracownicy zapłacili cenę za ten kryzys", powiedział agencji AP Yiannis Panagopoulos, przewodniczący związku GSEE. "Środki te nie przyniosą rezultatu i wpędzą gospodarkę w stan głębokiego zamrożenia."

Choć gniew społeczny przeciwko podwyżce podatków i cięciom wynagrodzeń narasta, niektórzy analitycy uważają, że strajk ma niewielki wpływ na kraj. Rząd odmawia wycofania się twierdząc, że nie ma innego wyjścia - relacjonuje korespondent BBC.

Potencjalni rozłamowcy w szeregach rządzącej partii socjalistycznej, sprzeciwiający się zaciskaniu pasa, zostali zmuszeniu do podporządkowania się oficjalnej lini.

Dimitris Daskalopoulos, lider greckiego stowarzyszenia pracowników, w swoim pierwszym publicznym oświadczeniu, potępił protesty uliczne.

Powiedział, że rząd nie ma innego wyjścia jak podjąć reformy kraju. Oskarżył strajkujących o zamiar podtrzymania ciężkich warunków, które zmusiły Grecję do poszukiwania pomocy na rynkach zagranicznych.

"Pomiędzy bankructwem a recesją, pomiędzy złem a głębią morza, nie ma innej alternatywy dla otchłani", powiedział dziennikarzom.

"Trzeba zacząć od początku i podjąć reformy kraju".

Krach budżetu

W piątek premier zatwierdził dodatkowe oszczędności na kwotę 4.8 miliarda EUR, obejmujące podwyżkę podatku VAT, cięcia premii świątecznych pracowników sektora publicznego oraz zamrożenie rent i emerytur.

Są to dodatkowe środki w stosunku do wcześniejszego planu oszczędnościowego rządu opiewającego na kwotę 11.2 miliarda EUR.

Kolejny strajk generalny został ogłoszony na 16 marca.

Do wiosny Grecja musi zrefinansować dużą część swojego długu publicznego, w przeciwnym razie grozi jej niewypłacalność.

Obawy dotyczące gigantycznego długu Grecji powodują podniesienie kosztów pożyczania przez nią pieniędzy.

Grecki premier George Papandreou szuka wsparcia innych krajów eurostrefy w obniżeniu kosztów pożyczania pieniędzy na międzynarodowych rynkach finansowych.

Unia Europejska obiecała pomóc Grecji, ale nie przedstawiła żadnych konkretnych sposobów.


Porównanie długu publicznego i deficytu budżetowego


European debt and deficit figures

http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/8561311.stm

© zezorro'10 dodajdo.com

środa, 10 marca 2010

czytanka zezorro China Export Recovery Adds Pressure to Pare Stimulus

czytanka zezorro China Export Recovery Adds Pressure to Pare Stimulus


China Export Recovery Adds Pressure to Pare Stimulus

Posted: 09 Mar 2010 11:33 PM PST

Czarny rok elektroniki - Rzeczpospolita

Posted: 09 Mar 2010 11:27 PM PST

Skyrocketing Prices May Point to a Real Estate Bubble in China - NYTimes.com

Posted: 09 Mar 2010 11:06 AM PST

Jedno z państw może wypaść ze strefy euro - Rzeczpospolita

Posted: 09 Mar 2010 08:56 AM PST

Small Business Economic Trends - March 2010

Posted: 09 Mar 2010 08:55 AM PST

This posting includes an audio/video/photo media file: Download Now

DI BRE - marzec - raport o rynku (GPW)

Posted: 09 Mar 2010 06:23 AM PST

This posting includes an audio/video/photo media file: Download Now

By eurokredytowy boom nie zrobił BUM

Posted: 09 Mar 2010 06:22 AM PST

Angela Merkel ostrzega, że EFW wymaga zgody wszystkich 27 członków Unii

Posted: 09 Mar 2010 06:19 AM PST

KNF: Bankowcy nie zrozumieli rekomendacji T. Spotkamy się, pogadamy...

Posted: 09 Mar 2010 06:19 AM PST

Wrzuta.pl - EMF - Unbelievable

Posted: 09 Mar 2010 04:59 AM PST

EMF – you’re unbelievable

Posted: 09 Mar 2010 04:56 AM PST

IMF Opposes Ukraine Central Bank Refinancing Plan, Delo Says - Bloomberg.com

Posted: 09 Mar 2010 04:05 AM PST

Skrzypek Says Zloty, Data Show Polish Inflation Risk Is Easing - Bloomberg.com

Posted: 09 Mar 2010 04:05 AM PST

Greece to Press U.S. to Crack Down on ‘Speculators’ - Bloomberg.com

Posted: 09 Mar 2010 04:04 AM PST

The Rise and Certain Fall of American Empire - Paul Farrell, MarketWatch

Posted: 09 Mar 2010 02:17 AM PST

Why Every Nation Surely Cooks Its Budget Books - Jim Jubak, MSN Money

Posted: 09 Mar 2010 02:17 AM PST

© zezorro'10 dodajdo.com

wtorek, 9 marca 2010

czytanka zezorro Gold ‘Unlikely’ to Be Main China Reserve Investment

czytanka zezorro Gold ‘Unlikely’ to Be Main China Reserve Investment


Gold ‘Unlikely’ to Be Main China Reserve Investment

Posted: 08 Mar 2010 11:31 PM PST

KE zapowiada ustanowienie Europejskiego Funduszu Walutowego - Stooq

Posted: 08 Mar 2010 10:35 AM PST

Nomad's Edge: Correction Higher In Risk: Correction Is Likely Finished

Posted: 08 Mar 2010 07:00 AM PST

Fitch podwyższa perspektywę ratingu kredytowego Litwy z powodu polityki fiskalnej - Stooq

Posted: 08 Mar 2010 06:59 AM PST

Produkcja przemysłu na Łotwie wzrosła rdr po raz pierwszy od 21 miesięcy - Stooq

Posted: 08 Mar 2010 06:59 AM PST

Wrzuta.pl - Tlove- Jest Super

Posted: 08 Mar 2010 06:55 AM PST

European Monetary Fund (EMF) - pierwsza odsłona (Telegraf)

Posted: 08 Mar 2010 06:47 AM PST

Eurozone faces two-class future after Greece (Reuters)

Posted: 08 Mar 2010 06:38 AM PST

Spiegel: It's Time to Invite Russia to Join NATO

Posted: 08 Mar 2010 05:05 AM PST

Zwijanie polskiego górnictwa

Posted: 08 Mar 2010 04:50 AM PST

© zezorro'10 dodajdo.com

poniedziałek, 8 marca 2010

O budownictwie mieszkaniowym słów kilka

NBP twierdzi w raporcie inflacyjnym, że malejące koszty budowy, spowodują, że deweloperom opłaci się budować.

To jest taka informacja “że będzie lepiej, bo powinno”, trzeba pracować nad wskaźnikiem optymizmu konsumenta.

Analizowanie tego rynku w oderwaniu od kredytu można sobie po prostu darować, bez niego obrót dotyczyć będzie faktycznie tylko ludzi mogących zapłacić gotówką, a to bardzo płytki rynek i w żaden sposób nie interesuje Kowalskiego.


Ostatni szczyt sinusoidy koniunktury wywołał taką falę efektywnego popytu, że wielu ludziom, którzy umieją posługiwać się kalkulatorem, wydwało się, że pieniądze leżą na ulicy, no bo tak to wyglądało. Każdy, kto czuł się na siłach zajmował się “deweloper-ką”, niestety zaczęły się tym też zajmować bezpośrednio firmy budowlane, które były swoim własnym brakarzem, inspektorem nadzoru i ekonomem. Spowodowało to to, że w tym czasie w samym tylko 1 dużym mieście powstało ok 40 nowych firm.


Pierwszym efektem rynku, była ogromna podwyżka cen gruntów. Padały rekordy, a właściciele gruntów urządzali nieomal przetargi. Ceny za grunt od tego czasu ustalano na podstawie szacunkowej wielkości PUM tzn. powierzchni użytkowej mieszkań, które będzie można wybudować, średnia cena PUM w tym czasie wynosi ok. 1.500,- Warto pamiętać, że to nie jedyne koszty związane z gruntem, trzeba go zazwyczaj jeszcze uzbroić w media i komunikację, mimo, że należy to do zadań własnych gmin.


Drugim efektem w związku z ilością postępowań jest paraliż urzędów wydających odpowiednie decyzje (z doświadczenia wiem, że zatrudniają tam ludzi wyłącznie z paraliżem ośrodków decyzyjnych, o komunikacyjnych nie wspomnę). Postępowanie administracyjne z 2 lat przedłużyło się w najlepszym razie do 3 (choć ostatnie rekordy to 8 lat przy w miarę prostym postępowaniu). Wbicie 1 łopaty w przypadku nowych firm nastąpiło 2007 i 2008. Takich mieszkań czy to gotowych czy w fazie zaawansowanej realizacji jest teraz sporo, tylko czy ludzie będą chcieli kupować mieszkanie na pustym osiedlu?. Ci inwestorzy rozpoczynali sprzedaż, kiedy klienci dziury w ziemi już nie kupowali, bo wcześniejsi uczestnicy rynku takie dziury sprzedawali w 2005 i 2006 i mieli w trakcie realizacji ok. 40% niesprzedanych zasobów, siłą rzeczy byli atrakcyjniejsi od nowych uczestników.


Jest rok 2006, 2007 i 2008, banki udzielają kredytów na prawo i lewo, i taka dziwna rzecz się na tym rynku dzieje, bo udzielają kredytów na dziury w ziemi, do tego stopnia, ze tylko po sprawdzeniu własności gruntu i prawomocności pozwolenia na budowę wypłacają nie jak wcześniej w transzach zgodnie z harmonogramem robót, ale jedną całościowo wpłatą. Rachunki obrotowe firm deweloperskich, zawalane są po prostu nadpłynnością, ci którzy widzą to niebezpieczeństwo uciekają z dużą częścią pieniędzy w zakup nowych nieruchomości, a pozostałe kwoty..., no cóż w badzo wielu nie tylko deweloperskich firmach, pracownicy banków roztaczali urocze wizje inwestycji w opcje, derywaty i inne produktu bankowe, które z budownictwem czy obrotem nie mają nic wspólnego, ale przynoszące dochody (prawie bez ryzyka ;-)) rzędu 40% rocznie, no i często chciwość wygrywała, z chciwy w efekcie przegrywał.


Efekt trzeci ,w roku 2006 i 2007 rynek wypełnia się umowami z wykonawcami, szanujący się inwestor, albo taki którego życie tego szacunku nauczyło, kontrakt na budowę podpisze tylko z poważną firmą. A tu rozpoczyna się ogólnokrajowa akcja “budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom” i zaczyna się rynek wykonawcy. Biedaki tak ogłupieli od naporu zleceń, że to oni nieomal wybierają sobie inwestora. Co łatwo sobie wyobrazić zaczynają windować ceny do nieprzyzwoitych rozmiarów, poniżej 3.800,- za 1m2 rozmów nie podejmują.


W głębi rynku wiele umów jest w trakcie realizacji, bywa że w połowie i w bardzo wielu przypadkach dochodzi do renegocjacji umów, no może nie do maksymalnego poziomu, ale argumenty wykonawcy rozsądnego inwestora przekonują, a celem jest przecież zrealizowanie zamierzenia. Wykonawca podnosi i słusznie zresztą, że ceny materiałów budowlanych skoczyły tak drastycznie, że nie tylko rozsadzają każdy wcześniejszy kosztorys, ale materiały przestają być dostępne. To co było na składach jest “zarezerwowane”, terminy realizacji kontraktów na ceramikę budowlaną zaczynają być niebezpieczne dla rynku. Podobnie rzecz się ma z cementem, stalą budowlaną, etc. Cóż przewidziane rezerwy właśnie uległy anihilacji, zatem następuje podwyżka cen u deweloperów, tym bardziej że rynek akceptuje nawet “chore” ceny.



Efekt czwarty, klient ma w czym wybierać, powstają nowe osiedla, dostępna jest nieomal każda preferowana lokalizacja, konsument może i ma świadomość zniewolenia w kwocie równej ok. 1,5 hipotetycznego czynszu najmu miesięcznie przez 25 lat, ale pragnienie posiadania własnego gniazda, jaskini, czy też chęć zwykłej ucieczki przed ukochanymi rodzicami współmałżonka jest silniejsza, skoro można “kupić” - to złe słowo, raczej zdobyć wolność to jakoś to będzie. Trwa właśnie etap, kiedy zza każdego węgła, krzyczą reklamy doradców finansowych czy banków, “kredyt hipoteczny - 0% wkładu własnego!, choć były i takie kredyty, gdzie udzielano 125% wartości mieszkania (na urządzenie się ;-)). Dochodzi do sytuacji, kiedy klient dostaje kredyt, którego miesięczna wysokość raty kapitałowej i odsetkowej przekracza cały dochód rodziny. Jest też drugi rodzaj klienta, takiego który kupuje mieszkanie jako lokatę kapitału, i przeznacza na wynajem, tych klientów jest całkiem sporo ok 25%, wiele osób przeliczyło sobie wartość kredytu do czynszu, no i w 2006 i 2007 to wyglądało całkiem racjonalnie.


Rok 2008/2009 ktoś rozbija bańkę, a może sama pękła i tu następuje bańki


Efekt pierwszy

Firmy, które na fali koniunktury rozpoczęły inwestycje, w tym momencie uzyskały prawomocność pozwoleń na budowę. Ale przecież jesteśmy optymistami, a rynek nieruchomości miał już różne fazy i jest nadzieja, że i tym razem wszystko pójdzie do przodu a nikt za bardzo nie wie jak minimalizować straty. 90% inwestorów korzysta z potężnego (jak na ta skalę) kredytu inwestycyjnego, którego ewaluacja trwa. Sprzedaż siadła, w biznes-planie złożonym do kredytu, określono procent sprzedaży bieżącej, a tu za przeproszeniem kicha, klienta nie ma, zniknął, zostało po nim tylko wspomnienie.


Efekt drugi i trzeci

Inwestor nie ma kasy, a wręcz same zobowiązania, to i zaczynają się opóźnienia w płatnościach i jest to zawsze łańcuszek oczekujących. Wykonawca wie, że jedzie z inwestorem na jednym wózku. Rozpoczynają się kolejne renegocjacje umów. Rozsądni wykonawcy coś odpuszczają (mają z czego), tym bardziej że UOKiK rozpoczyna postępowania dot. zmowy producentów materiałów budowlanych i zmowy wykonawców.

Posiadane kiedyś nadwyżki, wręcz nadpłynności, wielu inwestorów wspomina z żalem, jak ok. 40% umoczyli w opcjach, i innych takich bankowych produktach.


Efekt czwarty

Potencjalny klient, od tego czasu postać mityczna, historyczna i wspominana z nieutulonym żalem, zostaje odcięty od życiodajnego kredytu to i mieszkania nie kupi. Chadza co prawda na targi mieszkaniowe, czasem nawet odwiedza biura, zbiera piękne kolorowe ulotki, ogląda makiety, wizualizacje, przegląda oferty w internecie, i marzy mu się upragnione własne 45 - 60 m2, ale decyduje się na najem.


Wnioski


Wniosek pierwszy

Na rynku jest wiele gotowych mieszkań do objęcia od zaraz. Ilość wydanych pozwoleń na budowę nie może być miarodajnym wskaźnikiem przyszłych efektów. Przygotowanie inwestycji od koncepcji przez wszelkie uzgodnienia, do decyzji pozwolenia na budowę włącznie, jest poniekąd innym działem prowadzenia tej działalności. Najpierw uzyskuje się pozwolenia (Franc Kafka, coś wiedział o postępowaniach), a dopiero później podejmuje się decyzję o prowadzeniu inwestycji. Pozwolenie ma ważność 3 lat, ale po “wbiciu łopaty”, można to go prolongować w nieskończoność. Fakt, że wydano ileś tam pozwoleń na budowę, wcale nie znaczy, że budynki te zostaną ujęte w kolejno-rocznych statystykach GUS, jako oddane do użytkowania.


Wniosek drugi

Tak na dobrą sprawę nie zaczęły się jeszcze na większą skalę postępowania upadłościowe, czy egzekucje bankowe na nieruchomościach w fazie inwestycji, banki też chcą minimalizować straty, ale że terminy wymagalności spłaty kredytów upływają, nikt nie ma wątpliwości. Następuje przecena, publiczność zaciera ręce i czeka, że teraz będzie tanio, no ale jakoś nie jest, bo rachunek ekonomiczny to taki zawzięty twór. W moim mieście, jeśli to nie jest gdzieś na peryferiach cena 5.500,- PLN, za m2 jest już ceną podejrzaną, (wykluczam przypadki kiedy deweloperem jest Matka Teresa z Kalkuty), zostaje pytanie, czy inwestor jest w stanie zmieścić się w rachunku ekonomicznym, czy nowo zasysany klient, ma gasić ukrywany pożar w finansach?

Rynek nieruchomości mieszkaniowych jest w chwili obecnej w stanie przedzawałowym, jeśli ten zawał przeżyje, to konieczny będzie kilkuletni urlop.


Pomysły takie jak kasy mieszkaniowe, TBS, Rodzina na swoim itp. w żaden sposób nie mogą przynieść pożytku, poza ich twórcami oczywiście, a tu wchodzimy w sferę przywilejów.


Proszę zwrócić uwagę, ze każdy kto chce wygrać wybory, ogłasza że zbuduje jakąś kosmiczną ilość mieszkań. A. Kwaśniewski, czy jak mu tam, obiecywał mieszkania dla młodych na wiosnę, no i został preziem, AWS, tworzył kasy mieszkaniowe, TBS, no i obiecywał krainę wiecznej szczęśliwości, Kaczyńskiego który obiecywał 3 czy 30 milionów mieszkań pewnie państwo pamiętacie.


Wniosek ostatni

Ciemność widzę, ciemność

© zezorro'10 dodajdo.com

czytanka zezorro Czynsz nie pokryje raty kredytu - Rzeczpospolita

czytanka zezorro Czynsz nie pokryje raty kredytu - Rzeczpospolita


Czynsz nie pokryje raty kredytu - Rzeczpospolita

Posted: 08 Mar 2010 01:20 AM PST

Dom za trzy złote, czyli wielki krach w Ameryce - Rzeczpospolita

Posted: 08 Mar 2010 01:19 AM PST

Coraz więcej pieniędzy z budżetu dla FUS

Posted: 08 Mar 2010 12:42 AM PST

FT: Why Euro Will Continue to Weaken

Posted: 08 Mar 2010 12:00 AM PST

ZUS tonie i w dół ciągnie budżet - Biznes w Onet.pl

Posted: 07 Mar 2010 11:26 PM PST

China to Nullify Financing Guarantees by Local Governments - Bloomberg.com

Posted: 07 Mar 2010 11:24 PM PST

Volcker Says Too Soon to Cut U.S. Monetary, Fiscal Stimulus - Bloomberg.com

Posted: 07 Mar 2010 11:23 PM PST

BBC News - Iceland rejects plan to repay Icesave debts

Posted: 07 Mar 2010 10:35 AM PST

Question and answers about finacial crisis - Gary Gorton

Posted: 07 Mar 2010 03:08 AM PST

This posting includes an audio/video/photo media file: Download Now

© zezorro'10 dodajdo.com

niedziela, 7 marca 2010

czytanka zezorro Koniec z kredytami we franku - Gospodarka - Dziennik.pl

czytanka zezorro Koniec z kredytami we franku - Gospodarka - Dziennik.pl


Koniec z kredytami we franku - Gospodarka - Dziennik.pl

Posted: 06 Mar 2010 10:35 AM PST

Oto najbardziej kontrowersyjny bank świata - Świat - Dziennik.pl

Posted: 06 Mar 2010 10:34 AM PST

China ready to end dollar peg - Telegraph

Posted: 06 Mar 2010 10:34 AM PST

Firmy z branży budowlanej dopiero teraz odczują kryzys

Posted: 06 Mar 2010 08:55 AM PST

Charlie Rose - Joseph Stiglitz

Posted: 06 Mar 2010 07:11 AM PST

Komorowski nie ma moralnego prawa kandydować

Posted: 06 Mar 2010 05:19 AM PST

Wprost 24 - Rodzina na moim

Posted: 06 Mar 2010 05:16 AM PST

Rynek nieruchomości to dziwne stworzenie. Graczy i analityków tego rynku przeraża perspektywa niskich cen mieszkań i to że kupować je mieliby tylko ci, których na nie rzeczywiście stać.

Im Gespräch: Giorgos Papandreou: Reparationen? „Eine offene Frage“ - Europäische Union - Politik - FAZ.NET

Posted: 06 Mar 2010 05:14 AM PST

Andy Xie - A Change Of Mindset | China International Business

Posted: 06 Mar 2010 05:13 AM PST

Zhou Says China Should Be ‘Very Cautious’ in Crisis Exit - Bloomberg.com

Posted: 06 Mar 2010 01:56 AM PST

Greek Budget Woes Show Speculators Must Be Curbed, Merkel Says - Bloomberg.com

Posted: 06 Mar 2010 01:56 AM PST

Euro Has ‘Upside Traction’ on Greece, Credit Agricole CIB Says - Bloomberg.com

Posted: 06 Mar 2010 01:54 AM PST

© zezorro'10 dodajdo.com

muut