Go To Project Gutenberg

wtorek, 14 lipca 2015

Co tam panie na Majdanie: nasi w Mukaczewie

-
Kiedy nasz "rudy i mściwy" matoł ratował wraz ze swą panią Makrelą w Brukseli Grecję, tuż za naszą wschodnią granicą...

rozgrywają się sceny rodem z prawdziwego easternu. Głos zabrał nawet jaśnie panujący czekoladowy prezydent, domagając się rozbrojenia "bojówek". Miał na myśli Prawy Sektor - i nie dopowiedział nie tylko dlatego, że dziarscy chłopcy mogliby go szybko odwiedzić, tak jak to zrobili w Mukaczewie. Także dlatego, że w sformowaniu, szkoleniu i wyposażeniu dziarskich chłopców maczali palce, a właściwie urobili się po pachy jego sponsorzy. A nasi alianci, drogi watsonie, co można łatwo sprawdzić po wyposażeniu, taktyce i uzbrojeniu. Dla niedowidzących kilka fotek z tablicami rejestracyjnymi. Nasi tam oczywiście są nieprzypadkowo. Bo przecież ktoś tych gości na ten przykład szkolił, o czym wiele mógłby powiedzieć pan minister Sienkiewicz, gdyby tylko wygrzebał się z "kamieni kupy", która go zasypała u Sowy.

Cóż się takiego nadzyczajnego wydarzyło na zachodniej Ukrainie, zapytasz watsonie, że czekoladowy prezio Patroszenko się oburzył? Odpowiem, że nic nadzwyczajnego. Zwyczajna wojna gangów. Oto ktoś w ramach mafijnych porachunków puknął w letniej rezydencji {wypasiona dacza, otoczona ceglanym murem} gostka w stroju wypoczynkowym, na co wezwano do pomocy dyżurny patrol Prawego Sektora. Ci przybyli na miejsce i zapakowali nieszczęśnika do grafitowego jeepa dowódcy, który tak się składa, jest Czechem. W zabranie ofiary porachunków z miejsca przestępstwa wmieszała się miejscowa milicja, chcąc zatrzymać dziarskich chłopców, a zarazem dowody przestępstwa, na co dziarscy chłopcy odpowiedzieli zdecydowanym ogniem, podpalając nim obok stacji benzynowej {zaprawka po rusku} dwa radiowozy - poczciwe kilkuletnie passaty, które nikomu niczym nie zawiniły.

Proszę zwrócić uwagę na całkowitą obojętność przechodniów i gapiów na zdarzenia. Nie tylko nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, ale także nie zdradzają objawów paniki, a nawet strachu. Strzelanie do milicji na dzikim wschodzie jest rzeczą normalną, podobnie jak porachunki gangów. Zapytasz, co z tą milicją, to ci odpowiem watsonie. Jest znanym faktem, że korupcja i mafia nie może wręcz się obyć bez państwowej ochrony. I tak każdy nielegalny biznes jest ochraniany przez bezpiekę {SBU}, albo milicję. W tym wypadku coś poszło nie tak w interesach lokalnej wiejskiej mafii z Mukaczewa, ochranianej przez lokalną milicję. No to przyjechali dziarscy chłopcy swojemu znajomemu w stroju wakacyjnym na pomoc. Ot i cała tajemnica wschodnich porachunków rodem z easternu.

Co dla nas jest ważne, to obsługa KM, zamontowanego na japońskiej bryczce, a który posłużył do egzekucji milicyjnych passatów. Jak widać po rejestracji, pochodzi z tubylczej Kościerzyny. Najwyraźniej gdzieś w okolicach matecznika rudego odbywały się szkolenia, werbunek i wyposażenie dziarskich chłopców. A teraz czekoladowy prezio ma im za złe, że czynią z zabawek praktyczny użytek. Nie powinien. Zwłaszcza że są wyjątkowo humanitarni - i starają się nie celować w ludzi, nawet milicjantów. Co nie oznacza, że nie potrafią tego skutecznie robić...

Taka wschodnia zabawa, po rusku draka.






Wesoła wycieczka skończyła się na lokalnej drodze, gdzie konwój zatrzymały siły oficjalnego porządku, przywołane na pomoc przez rozgromionych milicjantów z Mukaczewa. Większość dziarskich chłopców zdołała uciec do lasu, ale nie wszyscy...





© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut